Partner serwisu

Dla kogo refundacja?

Kategoria: Rozmowa z...

Nowelizacja ustawy refundacyjnej jest jednym z najważniejszych wydarzeń w branży farmaceutycznej. Krajowi producenci obawiają się, że niektóre jej rozwiązania doprowadzą do zahamowania rozwoju polskich firm produkujących leki generyczne. Czy słusznie? Stanowisko w tej sprawie zabiera Adam Fronczak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.

Dla kogo refundacja?

• Co należy w pierwszej kolejności brać pod uwagę, regulując kwestie związane z refundacją leków?
    Refundacja jest formą wspierania przez Narodowy Fundusz Zdrowia świadczenia gwarantowanego, jakim jest wykupienie przez pacjenta leku na receptę, do którego Ministerstwo Zdrowia przewidziało dopłatę z pieniędzy publicznego płatnika. Proces ten ma na celu zwiększenie i zrównanie dostępu pacjentów do nowoczesnych medykamentów. Są one bowiem na tyle drogie w pierwszym momencie pojawienia się na rynku, że indywidualny pacjent nie jest w stanie ich zakupić z własnych środków.
    Refundacja ma na celu również wspieranie nowoczesnych technologii medycznych, gdyż daje szansę na leczenie preparatami innowacyjnymi. Powszechnie stosowana jest także refundacja leków generycznych, która z kolei zwiększa skalę bardziej dostępnego leczenia. Krótko mówiąc, zadanie refundacji to wsparcie pacjentów przez umożliwienie stosowania najbardziej odpowiedniego dla nich leku. To właśnie interes i dobro pacjentów powinny być w pierwszej kolejności brane pod uwagę, jeśli chcemy dobrze rozwiązać wszystkie kwestie dotyczące państwowych dopłat do leków.

Refundacja ma służyć pacjentom. Jak to wygląda z drugiej strony? Czy widzi pan jakieś realne zagrożenia dla krajowych producentów leków związane z wprowadzeniem nowej ustawy?
    Patrząc na rozwój przemysłu farmaceutycznego i to, że w gronie najbogatszych ludzi jest trzech, którzy reprezentują przemysł farmaceutyczny, nie mam obaw. Życzę wszystkim jak najlepiej i mam nadzieję, że polski przemysł  farmaceutyczny będzie dalej się tak dynamicznie rozwijał. Jeśli prześledzimy poziom refundacji leków generycznych przez ostatnich 10 lat i porównamy go z obecnym, to zobaczymy ogromny wzrost środków finansowych. Zaczynaliśmy od poziomu kilkudziesięciu milionów, a w tej chwili mówimy już o miliardach złotych. Myślę, że po wprowadzeniu nowej ustawy nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby sytuacja krajowych producentów leków dalej się polepszała.

Dlaczego ustawa budzi więc tak duże kontrowersje w branży farmaceutycznej?
    Obszar leków refundowanych był przez wiele lat niestety zaniedbany, dlatego też usystematyzowanie tych spraw budzi teraz tak duże poruszenie, ale również i niezrozumienie. Ministerstwo Zdrowia spotyka się z przedstawicielami związków czy stowarzyszeń związanych z branżą farmaceutyczną, żeby wysłuchać ewentualnych zastrzeżeń. Kiedy w czasie takich posiedzeń zaczynamy rozkładać poszczególne artykuły ustawy na części pierwsze, to okazuje się, że wszystko ma sens... Również
dla przedstawicieli zakładów farmaceutycznych. Ustawa jest trudna, ale cieszy jednak fakt, że po pewnym czasie proponowane rozwiązania znajdują aprobatę, a krytyka, z którą się spotyka ze strony przemysłu farmaceutycznego, nie jest do końca uzasadniona.

Uważa pan, że pewne propozycje przedstawicieli branży farmaceutycznej będzie można wdrożyć?
    Myślę, że niektóre z nich są interesujące i mogą znaleźć zastosowanie. Parę rozwiązań będzie korzystnych dla ustawy i całego systemu.

A payback? Czy pana zdaniem system ten może być niekorzystny dla firm farmaceutycznych?
    Payback to mechanizm, który stosowany jest w różnych krajach, pod różną postacią. Firma daje informację, że np. w przyszłym roku może dostarczyć 100 tysięcy opakowań leku z danej grupy, w której jest jeszcze kilka innych produktów. Te 100 tysięcy wystarczy, żeby pokryć zapotrzebowanie. Przecież mniej więcej znana jest wcześniejsza sprzedaż danego leku, więc można wszystko zaplanować. Należy pamiętać, że lek nie jest typowym dobrem konsumpcyjnym. To jest i ma być środek do usuwania objawów choroby. Jeżeli firmy przewidzą swoje dostawy, wiedzą, ile mogą wyprodukować na rynek krajowy, a ile na zagraniczny, mają jasną i czytelną politykę. Jest to tzw. budowanie strategii finansowej firmy. Payback ma po prostu zapobiegać tworzeniu nadmiernych znamion konsumpcji leków i nie uważam, żeby stanowił jakiekolwiek zagrożenie dla przemysłu farmaceutycznego.

Ministerstwo Zdrowia planuje zamrożenie na 4 lata nakładów publicznych na leki – mają one osiągnąć niski poziom 95 USD. Pojawiły się opinie, że spowoduje to zahamowanie rozwoju krajowych firm farmaceutycznych produkujących leki odtwórcze.
    Nie zmniejszamy nakładów pieniężnych na refundację. Mówimy jedynie o zamrożeniu kwoty na poziomie z 2011 roku, co oznacza, że nie mniej niż w tym roku będzie w następnych 3 latach. Budżet finansowy będzie więc taki sam. Dopiero po roku 2014 istnieje możliwość jego odmrożenia, ale spodziewamy się, że będziemy wtedy na krzywej wznoszącej się – przeznaczymy kilkaset milionów, być może nawet miliard złotych więcej na refundację. Optymistycznie widzimy przyszłość.
    Analizując wartość rynku i kwotę refundacji w latach 1999-2009 widać, że dostępność leków systematycznie się zwiększała. Każdy kolejny rok, zaczynając od 1999, był lepszy od poprzedniego. Mamy nadzieję, że w dalszym ciągu tak będzie.

W krajach OECD przeciętne wydatki na refundację leków wynoszą 278 USD, a na ochronę zdrowia 3080 USD, podczas gdy w Polsce odpowiednio: 95 USD i 1035 USD. Skąd biorą się tak duże różnice?
    Biorą się z PKB oraz ogólnego bogactwa i zamożności obywateli – jakie płace, taki wpływ do funduszu. W interesie kraju jest to, by podwyższać jakość leczenia w Polsce. Stanie się to możliwe, kiedy wszyscy będą pracowali zgodnie z zasadami, a ich dochody będą jawne i opodatkowane. Jest to równoznaczne z większą ilością pieniędzy w budżecie.
    Należy również pamiętać o tym, że w dalszym ciągu mówimy o kryzysie, nie tylko w kraju, ale i w skali globalnej. Musimy przetrwać ten czas, bo po każdym załamaniu przychodzi czas odnowy i zwiększania zysków. Spodziewamy się, że w ciągu 2-3 lat dochody funduszu zdecydowanie wzrosną i wtedy będziemy mogli zwiększać również ofertę finansowania.

Czy zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że polski pacjent dopłaca do kwoty refundacji z własnej kieszeni więcej, niż inni mieszkańcy UE? Przecież leki w Polsce uznawane są za jedne z najtańszych w Europie...
     W wartościach bezwzględnych wyższe dopłaty, przy niższych cenach leków, nie są duże, natomiast statystycznie wypadają jako większe. Należy jednak zadać pytanie: „dlaczego?”. Jeśli aptekarz zaproponuje najtańszy lek i pacjent nie będzie musiał dopłacać, bo ten lek znajduje się w limicie, to realna dopłata pacjenta spadnie do 20%. Obecnie jest ona wyższa, gdyż na rynku istnieją na to samo schorzenie różne leki refundowane w różnych cenach, a aptekarz nie zawsze jest zainteresowany poleceniem tego najtańszego. Jeśli marża będzie liczona od tzw. limitu leku dopełniającego, która będzie stała, to wtedy apteka zarobi tyle samo sprzedając lek tańszy i droższy. Realne dopłaty pacjentów poprzez takie regulacje prawne mają szansę spaść, jeśli farmaceuci będą w ten sposób działać. Oczywiście nie chodzi o to, żeby wszystkich leczyć najtańszymi preparatami, ale jeżeli ktoś ma bardzo mały budżet i musi zażywać lekarstwa przewlekle, to ma szansę leczyć się naprawdę niedrogo.

Obecnie znaczna część pacjentów nie jest w stanie realizować recept do końca. Czy jedną z przyczyn może być brak proponowania przez aptekarzy tańszych leków?
    Problem jest bardziej złożony, gdyż apteka może po prostu nie mieć na stanie najtańszych leków w danym momencie. Wtedy jednak pacjent może odmówić i pójść do innej apteki, która będzie posiadała tańszy zamiennik. Drugi czynnik jest związany z niskimi, w dalszym ciągu, dochodami Polaków. Nadal nie jesteśmy społeczeństwem bogatym. Cały czas zwiększamy swoje PKB  i swój dochód – mamy średnią pensję na poziomie 3,5 tysiąca. Porównując ją z innymi krajami widać, że jest to pensja niewysoka, a w związku z tym siła nabywcza leków jest mniejsza.

Jakie będą konsekwencje wprowadzenia jednakowych cen leków refundowanych dla gospodarki, firm farmaceutycznych oraz pacjentów?
    Segment leków OTC i innych sprzedawanych poza refundacją to ponad 20 mld złotych. 30 mld to kwota stanowiąca całkowity obrót lekami w Polsce. Refundacja wynosi 8 mld złotych, czyli jest to 25% wycinek rynku. Fakt wejścia na listę leków refundowanych, czyli listę konsumpcji środków publicznych, jest pewnym dobrem dla firmy. Liczy się dla niej wyłącznie cena zbytu – marża hurtowa nie ma znaczenia. Sztywne ceny leków w aptekach będą zachęcały do konkurowania jakością usług i serwisu. W ten sposób zawód farmaceuty staje się zawodem społecznego zaufania.

 Rozmawiali: Patrycja Misterek i Przemysław Płonka

Wywiad został opublikowany w magazynie "Przemysł Farmaceutyczny" nr 2/2011

 

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ