Partner serwisu
Tylko u nas
18 lipca 2017

Bliżej farmacji

Kategoria: Rozmowa z...

– Wymagania dla produkcji kosmetyków, którym musimy sprostać, są coraz bardziej tożsame z wymogami dla branży farmaceutycznej. Nasz nowy zakład został dostosowany do normy medycznej  – mówi Katarzyna Furmanek, prezes zarządu Laboratorium Kosmetycznego FLOSLEK Furmanek sp.j.

Bliżej farmacji

Spotykamy się w nowym laboratorium Flosleku w Piasecznie. Skąd pomysł na przeprowadzkę?

Od 1994 r., gdy powstała nasza firma, pracowaliśmy w Warszawie, na Mokotowie. W biegiem lat robiło się tam jednak coraz ciaśniej. W czerwcu 2016 r. przenieśliśmy produkcję do nowej siedziby w Piasecznie. Budując nowe laboratorium myśleliśmy o dalszym rozwoju, nie tylko w stronę dermokosmetyków, ale i wyrobów medycznych. Branża kosmetyczna i farmaceutyczna coraz bardziej zbliżają się do siebie. Dlatego zakład i infrastruktura zostały dostosowane do wymogów normy medycznej. Myślimy o wdrażaniu i certyfikacji wyrobów medycznych.

Co było najtrudniejsze w dostosowaniu nowego zakładu do tak wyśrubowanych norm?

Najtrudniejsza była, jak to zwykle w warunkach polskich bywa, cała biurokracja związana z uzyskaniem zezwoleń i opracowaniem technologii. Długie terminy, w których oczekuje się na każde pozwolenie z naszych urzędów. Nie było też łatwe pozyskanie specjalistów architektów mających dużą wiedzę na temat konstrukcji budynków, ale też wymogów związanych ze specyfiką naszej branży.

Na Mokotowie robiło się już za ciasno. Ale w czym, oprócz większej powierzchni, nowy zakład jest lepszy od tego starego?

Warunki produkcji w Piasecznie są zdecydowanie lepsze. Procesy zostały tak zaplanowane, żeby przebiegać płynnie. Drogi materiałów nigdzie się nie krzyżują. Bardzo ważne jest też to, że wszystko odbywa się pod jednym dachem – w poprzedniej lokalizacji mieliśmy rozrzuconą produkcję i magazyny w trzech budynkach. Drogi transportu stanowiły spore utrudnienie, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Oczyszczanie opakowań zewnętrznych, dodatkowe zabezpieczanie przy wprowadzaniu do strefy produkcji rodziło zawsze dużo problemów. W nowej siedzibie mamy o wiele większy komfort pracy.

Powiedziała pani, że branża kosmetyczna i farmaceutyczna coraz bardziej zbliżają się do siebie. Co można pod tym rozumieć?

Wymagania dla produkcji kosmetyków, którym musimy sprostać, są coraz bardziej tożsame z wymogami dla branży farmaceutycznej. Od kilku lat jesteśmy np. zobligowani do tego, żeby przestrzegać zasad GMP. Branża kosmetyczna jest w ogóle bardzo „uregulowana”, czasami wydaje nam się, że wręcz za bardzo. Mamy listy dozwolonych i niedozwolonych konserwantów, surowców, podzielone na grupy do 3 roku życia, dla osób starszych itp. Stawia się przed nami również wysokie wymogi dotyczące stosowanej wody, środowiska pracy, krzyżowania dróg, dokumentacji, przechowywania próbek. Wszystko to na przestrzeni lat bardzo zbliżyło się do przepisów obowiązujących w farmacji.

Na przestrzeni lat rozbudowaliście też mocno swoje portfolio. Czy do któregoś z produktów czuje pani szczególny sentyment?

Najbardziej dumni jesteśmy z produktów, które towarzyszą nam od początku. Mam na myśli serię żeli do pielęgnacji okolic oczu, „zdejmujących” zmęczenie, dających ukojenie. Są to marki, które sprawdziły się na rynku. Ponad 20 lat temu, kiedy wprowadzaliśmy je do sprzedaży, były bardzo innowacyjne – jedne z pierwszych na rynku polskim w formie żelu o bardzo lekkiej konsystencji. W naszym zamyśle miały to być kompresy ziołowe w postaci żelowej, którą można stosować w wygodny sposób o każdej porze dnia. Ta linia produktów przyniosła nam wiele radości i satysfakcji. Zebrała również sporo nagród i przypadła do gustu naszym konsumentom. W wielu domach jest traktowana podobnie jak wyroby medyczne czy leki – jako pierwsza pomoc w razie potrzeby.

Te produkty zmieniały się, czy są takie jak 20 lat temu?

Produkty muszą się zmieniać, wspomniana linia również. W międzyczasie zmieniało się prawo, zmieniał się wykaz składników, które mogą być stosowane w kosmetykach. Głównie chodzi tu o konserwanty. Modyfikowane były receptury, odnawiane badania.

Wspomniała pani, że wasze żele były w momencie wprowadzania na rynek innowacyjne. Co dziś oznacza to pojęcie?

Kosmetyki muszą być obecnie równie skuteczne jak zabiegi medycyny estetycznej, a efekty działania powinny być widocznie niemal natychmiast. Mają zatrzymać upływ czasu i większość z producentów substancji aktywnych, a później wytwórców kosmetyków, stara się sprostać tym potrzebom. A jest to bardzo duże wyzwanie.

Jeżeli chodzi o dermokosmetyki to staramy się korzystać z surowców dobrze udokumentowanych i długo stosowanych na rynku. Innowacyjność polega również na tym, że te substancje są wzbogacane o nowe, działające np. na układ nerwowy. Lansowana jest obecnie moda na neurokosmetyki czy wprowadzanie probiotyków do kosmetyków, które mają w sposób aktywny dbać o samą powierzchnię naszej skóry i o to, co się na niej dzieje. Mam na myśli nie tylko urodę, ale i zdrowie.

Cały artykuł został opublikowany w numerze 3/2017 magazynu „Przemysł Farmaceutyczny''.

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ