Partner serwisu
Tylko u nas
25 lutego 2019

Rodzinny biznes – już od 30 lat

Kategoria: Aktualności

30 lat temu Andrzej Furman założył Aflofarm, który – obecnie pod kierownictwem synów: Jacka, Wojciecha i Tomasza – zajmuje pozycję lidera na polskim rynku OTC. Jak pokrótce wygląda historia, teraźniejszość i plany pabianickiej rodzinnej firmy farmaceutycznej?

Rodzinny biznes – już od 30 lat

To już 30 lat…

Andrzej Furman: Faktycznie. W 1989 r. założyłem Aflofarm. Od tamtego czasu z mało znanej pabianickiej firmy staliśmy się liderem na rynku OTC w Polsce.

Wróćmy do początków. Końcówka lat 80. Czas burzliwych przemian…

A.F.: Proponuję, żebyśmy cofnęli się jeszcze bardziej, do czasów, kiedy skończyłem pracować jako księgowy w pabianickiej Polfie. W aptekach brakowało leków. Zostałem wówczas doradcą w warszawskiej Polfie i poproszono mnie o dostarczenie leków do pierwszej prywatnej apteki w Pabianicach. Po kilku takich transakcjach zdecydowałem, że zajmę się tym na stałe i rozszerzyłem działalność o hurt farmaceutyczny. Nie byłem oczywiście jedynym prywatnym hurtownikiem w Polsce, ale z pewnością jednym z pierwszych.

A potem dołączyła produkcja.

A.F.: Tak. Zwróciłem się do znajomego farmaceuty z propozycją, by spróbował uruchomić produkcję leków. On z kolei skontaktował się z magistrem farmacji Andrzejem Szymańskim, z którym – po spotkaniu w połowie 1991 r. – postanowiliśmy leki nie tylko dostarczać, ale i wytwarzać. I tak w listopadzie tego samego roku Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej wydało pierwsze zezwolenie na produkcję dla naszej firmy, a w grudniu ruszyła sprzedaż Mentho-Paraffinolu. To pierwszy farmaceutyk w ofercie naszego przedsiębiorstwa.

Zakład, a tak naprawdę laboratorium farmaceutyczne o powierzchni 200 metrów kwadratowych, rozpoczęło produkcję w Ksawerowie. Tempo rozwoju było wręcz szalone – nic dziwnego, na początku lat 90. na rynku brakowało wszystkiego. Wpisaliśmy się w potrzeby, produkując to, czego potrzebował wygłodniały rynek farmaceutyczny.

Co było dalej?

A.F.: Bardzo szybki rozwój. W 1994 roku kupiliśmy nieruchomość w Rzgowie, gdzie, po gruntownej przebudowie, w kolejnym roku rozpoczął działalność Zakład Produkcji Leków, który uzyskał jeden z pierwszych certyfikatów GMP w Polsce. Przeżyliśmy różne przygody, pracy nigdy nie brakowało, ale mieliśmy w sobie dużo pokory i motywacji, by się poprawiać, doskonalić. Dotyczy to wszystkich, którzy chcieli z nami pracować.

Pamiętam, że zdolność produkcyjna tego zakładu utrzymywała się wtedy na poziomie miliona opakowań w skali miesiąca, ale podczas epidemii grypy byliśmy w stanie wyprodukować nawet 1,5 miliona opakowań syropów na kaszel mokry i suchy. Zawsze mieliśmy w Aflofarmie wspaniałych ludzi.

Po dziesięciu latach kupiliśmy kolejną nieruchomość, tym razem w Pabianicach. Chociaż pierwotnie miała tam być fabryka gramofonów, my planowaliśmy produkować nowe formy leków, głównie suche, i wdrażać nowości, bo był to czas, kiedy bardzo intensywnie pracował już nasz dział rozwoju. Jeździliśmy po świecie, szukaliśmy ciekawych rozwiązań, nowych technologii. Było to możliwe, bo kilka lat wcześniej dołączył do nas Wiesław Gotwald, który pomagał już przy budowie zakładu w Rzgowie i cały czas zabiegał o wprowadzenie nowych leków i o nowe formy ich podawania: tabletki, kapsułki, maści i kremy. Potrafił też tworzyć zespoły kompetentnych i zaangażowanych specjalistów.

W 2000 r. wybudowaliśmy kolejny, trzeci zakład – tym razem dla form suchych, w Ksawerowie. Była to budowa od zera. Weszliśmy wtedy do Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Mieliśmy duże zdolności produkcyjne, więc mogliśmy z sukcesem zdobywać rynek. Powstały nowe produkty, zbudowaliśmy zespoły przedstawicieli medycznych i handlowych, zespół marketingu dbał o promocję nowych produktów. Wyrośliśmy na numer jeden w segmencie OTC w Polsce.

12 lat temu przekazał pan zarządzanie firmą swoim synom. Jaka jest dziś pana rola?

A.F.: To przekazanie firmy było długim procesem, a nie jednorazowym wydarzeniem. W 2006 r. zatrudnialiśmy 200 pracowników. Dzisiaj zespół liczy już ponad tysiąc specjalistów. Jestem bardzo dumny z tego, że moje dzieci potrafiły przejąć firmę i ją rozwinąć. Moi synowie nie zmarnowali tego, co otrzymali od rodziców.

Dzisiaj służę im radą, gdy jej potrzebują. Nie wtrącam się do bieżącego zarządzania, nie pomagam im z tylnego fotela. Jestem do ich dyspozycji, gdy chcą konsultować swoje decyzje.

Jak to się udało? A.F.: Wydaje mi się, że niektórzy menadżerowie, bojąc się popełnić błąd i ponieść klęskę, są często zbyt ostrożni. W moich dzieciach nie było tej obawy – pracowali przecież u rodziców. Uczciwie jednak muszę powiedzieć, że w naszej trzydziestoletniej karierze tych błędów nie było dużo.


Z czego jest pan szczególnie dumny?

A.F.: Pracujemy z najlepszymi i tymi, którzy chcą być najlepsi, a wokół mnie nie ma osób nieuczciwych. Ludzie to siła tej firmy, element sukcesu, jaki odniosła. W czasie, kiedy przemysł w Pabianicach padał, my oferowaliśmy pracę. To była dobra inwestycja, inwestycja w ludzi. Dzięki temu, że przyjęliśmy ich, uczyliśmy, dzisiaj mamy znakomitych specjalistów, którzy budują przyszłość firmy.

Dumny jestem także z tego, że w 2001 r. nastąpiła zmiana nazwy firmy na Aflofarm Farmacja Polska – ta polskość w nazwie to nasz wyraz patriotyzmu. Aflofarm to największy biznes farmaceutyczny, jeśli chodzi o produkcję, który powstał w Polsce po 1989 r. Cieszę się, że mam w tym swój udział.

Podkreśla pan patriotyzm „krajowy”, ale często i ten lokalny.

A.F.: Tak, jestem mocno związany z miastem, z Pabianicami, dlatego założyliśmy z żoną fundację „My kochamy Pabianice”, w której pełnię rolę prezesa. Zgodnie ze statutem, staramy się integrować mieszkańców Pabianic, organizując imprezy kulturalne, wspierać sport, rozwój infrastruktury miejskiej, finansować działalność, która tworzy społeczeństwo obywatelskie. Ponieważ, jako firma, działamy w sektorze zdrowia oczywiste jest, że wspieramy też za pośrednictwem naszej fundacji szpital w Pabianicach.

Mówiliśmy o historii firmy. Porozmawiajmy o „dniu dzisiejszym”. Panie prezesie, jak zarządza się taką firmą, jak Aflofarm?

Jacek Furman: Zawsze powtarzam, że jednym z czynników, które przyczyniły się do sukcesu naszej firmy, była zdolność podejmowania szybkich decyzji i adaptowania się do niezwykle dynamicznych warunków panujących na rynku. To nieproste, bo decyzje, o których mowa, mogą mieć bardzo poważne konsekwencje. Dlatego niezmiennie traktowałem taki sposób zarządzania przedsiębiorstwem jako wyzwanie.

W minionym roku Aflofarm rozpoczął rozwój poprzez akwizycję firm. Dołączyła do nas Scan Anida z Krakowa, produkująca leki i kosmetyki, oraz Trec Nutrition – producent żywności funkcjonalnej z Gdyni. To dla mnie nowy sposób rozwoju biznesu, dotychczas nieznany. Ale już teraz mogę powiedzieć, że podjęte przez nas decyzje o zakupie obu spółek były trafione.

Akwizycje to pana wizja Aflofarmu na przyszłość?

J.F.: Przede wszystkim chciałbym, żeby Aflofarm wciąż realizował swoją misję, czyli stał po stronie zdrowia i pacjenta. Opracowując leki, pod uwagę bierzemy bowiem przede wszystkim pacjentów i ich potrzeby. Ułatwiamy przyjmowanie substancji, proponując nowe formy podania lub zwiększając ilość substancji czynnej. Dzięki temu, jak pokazują badania, rośnie szansa na to, że pacjenci będą przyjmować lek zgodnie z zaleceniami lekarza – czyli wzrasta tzw. compliance. I to się nie zmieni.

Nie wykluczam w przyszłości kolejnych akwizycji. Wiemy już, że to dobry sposób na rozwój, choć obarczony bardzo dużą ilością pracy i analiz. Liczę na kolejne udane transakcje, dzięki którym nie tylko zyskamy nowe, dobrze prosperujące marki, lecz także specjalistów, struktury i zaplecze sprzętowe.

W tej chwili planujemy modernizację krakowskiej fabryki, która od stycznia tego roku stała się kolejnym zakładem produkcyjnym Aflofarmu.

Cały wywiad przeczytasz w wydaniu 1/2019 magazynu "Przemysł Farmaceutyczny"

fot. Aflofarm
Nie ma jeszcze komentarzy...
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ