Partner serwisu
10 stycznia 2017

Konkrety w sprawie ograniczenia rynku poza-aptecznego

Kategoria: Z życia branży

Skierowany do konsultacji publicznych projekt zmian rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie kryteriów klasyfikacji produktów leczniczych, które mogą być dopuszczone do obrotu w placówkach obrotu poza-aptecznego oraz punktach aptecznych cieszy, choć kilka pozycji budzi wątpliwości.

Konkrety w sprawie ograniczenia rynku poza-aptecznego

Stowarzyszenie Leki Tylko z Apteki, którego statutowym celem jest ograniczenia rynku poza-aptecznego wyraża ogromne zadowolenie z faktu, że nowy Minister Zdrowia po raz pierwszy od powstania tego rynku wziął się za jego ograniczenie. To pierwszy krok naprzód w kwestii ograniczenia niebezpiecznego, nielimitowanego dostępu do produktów leczniczych w miejscach w których pacjent nie ma zagwarantowanej ani porady farmaceutycznej, ani również pewności, że leki są właściwie przechowywane. Jest to też krok w stronę rozwiązań europejskich. W znacznej większości państw członkowskich UE regulacje sprzedaży poza-aptecznej są znacznie bardzie restrykcyjne niż w Polsce co wynika z chęci ograniczenia zjawiska lekomanii i ograniczenia liczby zatruć polekowych. Polska nareszcie idzie tą drogą i faktycznie zaczyna stawiać zdrowie obywateli ponad interesem koncernów farmaceutycznych. Jest to także pierwsza ze strony ministerstwa zdrowia znacząca próba ograniczenia uzależnień, szkodliwych interakcji lekowych i zatruć polekowych będących wynikiem niekontrolowanego i nielimitowanego stosowania leków bez konsultacji lekarzem lub farmaceutą.

Wykaz dopuszczonych na rynek poza-apteczny produktów został zmniejszony z 52 do 18 pozycji. Co wyjątkowo ważne, dla bezpieczeństwa pacjentów, po raz pierwszy w wykazie ujęto maksymalną zawartość substancji czynnych w opakowaniu – w konsekwencji na ten rynek trafią znacznie mniejsze opakowania. Po pierwsze utrudni to przedawkowanie leku, po drugie kupowanie i spożywanie kilku opakowań leku powinno spowodować właściwą refleksję u pacjenta.

Projekt zakłada, że do obrotu w sklepach ogólnodostępnych oraz w sklepach specjalistycznego zaopatrzenia medycznego nie mogą być dopuszczone produkty lecznicze, których niekontrolowane stosowanie wiąże się z poważnym ryzykiem wystąpienia działań niepożądanych lub przedawkowania. I tu pojawiły się pierwsze wątpliwości ekspertów.

prof. dr hab. n. med. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska, kierownik Zakładu Farmacji Klinicznej i Opieki Farmaceutycznej WUM:

Wszystkie leki, które znajdują się na liście są łatwo dostępne w aptekach, w związku z czym, nie widzę powodu, żeby je przenosić do sprzedaży sklepowej. Co ciekawe ograniczamy produkty z kodeiną, dekstrometorfanem, pseudoefedryną, ale udostępniamy jednocześnie syntetyczny opioid, jakim jest loperamid. Biegunka to nie jest choroba, tylko objaw. Nie wolno go zbijać za pomocą leku, trzeba ustalić, dlaczego się pojawiła. Nie widzę powodów, aby w obrocie pozaaptecznym miały być dostępne inhibitory pompy protonowej. Nie są to przecież leki przeznaczone do użytku doraźnego. Zastanawiająca jest również zaproponowana moc kwasu acetylosalicylowego: 300 mg – to nie jest ani dawka rutynowa w prewencji incydentów sercowych, ani przeciwbólowa i przeciwgorączkowa. Obniżono ją więc o 200 mg, kiedy wiadomo, że dawka działająca przeciwbólowo i przeciwgorączkowo to 500 mg – jeżeli mamy dostępne dawki po 300 mg, musimy chcąc nie chcąc wziąć 600 mg. A kto powie dziewczynie z miesiączką, że jeżeli ma gorączkę w trakcie menstruacji, nie wolno kwasu acetylosalicylowego w ogóle wziąć?

Pamiętajmy o tym, że zarówno aspiryna, jak i ibuprofen to NLPZ-y, które wchodzą w interakcje, są też
przeciwskazane u pacjentów na terapii hipotensyjnej. Kupione na stacji benzynowej mogą spowodować
u pacjenta np. niedokrwienie mózgu. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby dopuszczać te leki do sprzedaży
pozaaptecznej. Poza tym, jeżeli mówimy o tym, że jest 360 tys. sklepów, które sprzedają leki, to kto będzie
kontrolował, jak one są przechowywane?
Co to znaczy, że pacjent będzie sobie kupował leki w zwalczaniu nikotynizmu itd.? Istotne jest, żeby
doradzić. Sprzedawca w sklepie ma to zrobić? Podobnie sprawa wygląda z antyhistaminikami. Moim
zdaniem, w ogóle żadne leki nie powinny być sprzedawane poza aptekami.

Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ