Polska daleko w tyle w leczeniu raka prostaty. Pacjenci apelują o zmianę w programie lekowym
Diagnozę rak gruczołu krokowego słyszy co roku około 10 tys. mężczyzn. W leczeniu tego nowotworu Polska znacznie odbiega od standardów. W Europie już od kilku lat stosuje się nowoczesne leki hormonalne przed chemioterapią, co pozwala wydłużyć życie pacjentów i poprawić jego jakość. To również szansa dla tych, którzy do chemioterapii się nie kwalifikują. W Polsce – mimo wielokrotnych apeli środowisk pacjenckich i lekarzy – nadal nie są refundowane. Program lekowy powinien być nośnikiem postępu, a nie konserwą historyczną, dlatego powinien zostać rozszerzony – podkreśla dr Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny ze Szpitala Wolskiego.
– Nowotwór gruczołu krokowego staje się niezwykle częsty, co jest związane ze starzeniem się społeczeństwa, bo jest to głównie choroba mężczyzn w starszym wieku. Coraz lepiej rozpoznajemy ten nowotwór, ale wszelkie trendy wskazują na to, że w perspektywie nadchodzących lat będzie on już wiodącym typem wśród nowotworów złośliwych. Teraz ustępuje częstotliwością tylko rakowi płuc. Stąd bardzo ważne jest to, abyśmy prawidłowo leczyli naszych pacjentów, bo choroba dotyka bardzo dużej populacji – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes prof. Paweł Wiechno z Kliniki Nowotworów Układu Moczowego Centrum Onkologii Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Rak płuc i prostaty to dwa najczęściej występujące wśród mężczyzn nowotwory złośliwe. Każdego roku diagnozuje się około 10–11 tys. nowych przypadków i ok. 5 tys. zgonów, których przyczyną jest właśnie rak prostaty. Choroba najczęściej dotyka mężczyzn po 50. roku życia, ale w grupie ryzyka znajdują się też dużo młodsi.
Pod względem dostępności i skuteczności leczenia tego nowotworu Polska znacząco odbiega od państw Europy Zachodniej i krajów rozwiniętych. Odsetek pięcioletnich przeżyć chorych z rakiem prostaty sięga niewiele ponad 50 proc. przypadków, podczas gdy na Zachodzie wynosi 70 proc.
– Leczenie pacjentów z nowotworem prostaty jest niezwykle dynamiczne, ponieważ ciągle mamy postęp i wiemy coraz więcej o tym, jak i czym leczyć. W Polsce sytuacja zatrzymała się jednak na ubiegłych latach z niewiadomych przyczyn. Nie wykorzystujemy tego, co przychodzi w komunikatach naukowych z innych krajów europejskich – podkreśla dr n. farm. Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny w Szpitalu Wolskim.
– Przełomem w leczeniu raka gruczołu krokowego było wprowadzenie nowoczesnych leków hormonalnych, które hamują postęp nowotworu opornego na kastrację. Pojawiły się dwa nowe leki, które są już zarejestrowane w Europie, jest to enzalutamid i octan abirateronu. Niestety w refundowaniu kosztów leczenia mamy narzucone pewne ograniczenia – dodaje prof. Paweł Wiechno.
Jak podkreśla, te ograniczenia dotyczą przede wszystkim zastosowania tych dwóch leków przed chemioterapią (w procedurze prechemo), czyli na wczesnym etapie choroby, kiedy nie daje ona jeszcze uciążliwych objawów.
– Wówczas chciałoby się sięgnąć po łagodniejsze leczenie niż chemioterapia. Niestety nie mamy takiej możliwości w przypadku enzalutamidu. Z kolei w przypadku octanu abirateronu te możliwości finansowania są ograniczone zapisami refundacyjnymi. Mam nadzieję, że te ograniczenia zostaną wkrótce zniesione i będziemy mogli dysponować tymi lekami w sposób swobodny i kwalifikować pacjentów do leczenia zgodnie z naszą najlepszą wiedzą –podkreśla prof. Paweł Wiechno.
Nowotwór prostaty potrzebuje do rozwoju androgenów, np. testosteronu
Leczenie opiera się w dużej mierze na blokowaniu syntezy tych androgenów w organizmie pacjenta. Nowoczesne leki hormonalne spełniają tę funkcję, stąd ich wysoka skuteczność.
Dr Leszek Borkowski zaznacza, że enzalutamid w Europie został zarejestrowany już kilka lat temu. Podany na wczesnym etapie choroby daje większą efektywność terapeutyczną, nie osłabia organizmu pacjenta i nie wywołuje długiej listy skutków ubocznych.
– Komórki nowotworowe nie są jeszcze tak silne, a organizm pacjenta nie jest wykończony dotychczasowym leczeniem. Dlatego podanie enzalutamidu w procedurze prechemo jest dobrym rozwiązaniem, sprawdzonym od 5–7 lat w innych krajach Europy. Nie ma sensu wyważać otwartych drzwi i zastanawiać się nad innymi rozwiązaniami, tylko trzeba uwzględnić go w programie lekowym. Program powstał dość dawno, kiedy liczba dostępnych cząsteczek i wiedza o nich były mniejsze. Powinien być nośnikiem postępu, a nie konserwą historyczną. Dlatego w przypadku nowotworu raka prostaty ten program powinien zostać zmieniony z uwzględnieniem enzalutamidu w procedurze prechemo – podkreśla dr n. farm. Leszek Borkowski.
Co istotne, w leczeniu nowotworów ważne jest stosowanie różnych sekwencji leków (jeden po drugim lub wymiennie), ponieważ nowotwór po pewnym czasie uodparnia się na stosowane leczenie. Sekwencyjność pozwala sobie z tym poradzić i wydłużyć życie chorego.
– Nowotwory mają to do siebie, że uodporniają się na wiele leków i następuje rozwój choroby. Jeżeli mamy do dyspozycji leki o różnych mechanizmach działania, zwalczania nowotworu, to należy je stosować sekwencyjnie, w różnych układach. Przykładem takiego nowatorskiego zastosowania jest właśnie stosowanie enzalutamidu w prechemo, czyli w pierwszej linii leczenia. Ta metoda wydłuża życie pacjentów. Pozwoliłaby nam zwiększyć odsetek pięcioletnich przeżyć, który jest miarą efektywności leczenia onkologicznego, i zrównać się z sąsiednimi krajami – podkreśla prof. Paweł Wiechno.
Jak podkreśla, włączenie enzalutamidu do programu lekowego to szansa także dla pacjentów, którzy nie kwalifikują się do terapii, ponieważ jest to dla nich leczenie zbyt obciążające. Jednak w Polsce – mimo wielokrotnych apeli środowisk pacjenckich i lekarzy – nadal nie jest on refundowany.
– Nie wiem, co odpowiadać pacjentom z zaawansowanym rakiem prostaty, którzy dzwonią i piszą do mnie w akcie skrajnej desperacji. To już szósty miesiąc i czwarta lista refundacyjna od czasu, gdy w sierpniu ubiegłego roku enzalutamid uzyskał pozytywną rekomendację prezesa AOTMiT dotyczącą leczenia przed chemioterapią. Mija pół roku, a ministerstwo nawet nie rozpoczęło negocjacji. Dla ministerstwa pól roku to prawie nic. Ale dla chorego na nowotwór liczy się każdy dzień. Jak to możliwe, że w grudniu ubiegłego roku – jak przedstawiały media – wystarczyło jedno spotkanie w hotelu za miastem, żeby dwanaście leków z dnia na dzień trafiło na listę? My czekamy kolejne miesiące! Parę dni temu, podczas obchodów Światowego Dnia Chorego, minister Szumowski powiedział, że żaden system – nawet najlepiej dofinansowany – nie będzie funkcjonował bez elementarnej ludzkiej życzliwości. Ludziom zdrowym brak życzliwości dla osób chorych. Nie ma zrozumienia dla specyfiki choroby nowotworowej, zwłaszcza w sytuacji, kiedy rozszerzenie programu o kolejne leki nie spowoduje znacznego wzrostu kosztów. O co więc chodzi? Dlaczego jest utrzymywany monopol jednej firmy? – mówi Bogusław Olawski, przewodniczący sekcji prostaty Stowarzyszenia UroConti.
Komentarze