Pacjenci z zaawansowanym nieoperacyjnym rakiem kolczystokomórkowym skóry otrzymają dostęp do przełomowej terapii
Od 1 listopada na liście leków refundowanych znajdzie się, cemiplimab, pierwsza i jak dotąd jedyna terapia biologiczna dla pacjentów z nieoperacyjnym zaawansowanym rakiem kolczystokomórkowym skóry, której amerykańska agencja FDA przyznała status terapii przełomowej. - To jedna z najbardziej wyczekiwanych wiadomości w tym roku i cudowny prezent z okazji obchodzonego niedawno Światowego Dnia Onkologii. Wreszcie pacjenci z nieoperacyjnym rakiem kolczystokomórkowym skóry i ich rodziny, którzy z niecierpliwością czekali na ten lek będą mogli odetchnąć z ulgą. Dzięki ogromnej pracy i determinacji ministra Macieja Miłkowskiego dołączyliśmy do grona krajów Europy Zachodniej i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wreszcie polscy pacjenci z rakiem kolczystokomórkowym skóry będą leczeni na światowym poziomie zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną – podkreśla Joanna Konarzewska Król dyrektor Fundacji Onkologicznej Nadzieja.
- Pacjenci, którym zalecany jest cemiplimab to głównie osoby starsze (pow. 65 r.ż.), które w trakcie swojego życia były narażone na dużą ekspozycję słoneczną głównie ze względu na wykonywany zawód – wśród nich znajdują się rolnicy, sadownicy, leśnicy czy pracownicy budowlani. Często z uwagi na wiek oraz schorzenia towarzyszące, większość z nich nie mogła przyjmować chemioterapii stosowanej w praktyce klinicznej. Z tego powodu tak bardzo zależało nam na tym, aby terapia cemiplimabem była dla nich dostępna w ramach refundacji. Ogromnie cieszy nas decyzja Ministerstwa – zaznacza Szymon Bubiłek, członek zarządu Stowarzyszenia Pomocy Chorym na Mięsaki i Czerniaki Sarcoma.
Rak kolczystokomórkowy skóry (cSCC) to nowotwór złośliwy wywodzący się z komórek nabłonka płaskiego zaliczany do niebarwnikowych nowotworów skóry. Jest drugim po raku podstawnokomórkowym najczęściej występującym nowotworem złośliwym skóry. Przyczyną jego rozwoju jest nieprawidłowe namnażanie się keratynocytów spowodowane w głównej mierze szkodliwym oddziaływaniem promieniowania UV. Późno zdiagnozowany może prowadzić do destrukcji otaczających tkanek i przerzutów do węzłów chłonnych oraz innych narządów. Niestety ryzyko zachorowania na raka kolczystokomórkowego skóry wzrasta wraz z wiekiem. Największa liczba zachorowań notowana w 8. dekadzie życia, jednak nie oznacza to, że chorują tylko osoby w tym wieku. Wśród pacjentów są również osoby po 60 roku życia i młodsze. Większość z nich łączy jedno: praca
w na otwartej przestrzeni.
– Zmiany najczęściej występują w obrębie odkrytych części ciała, które przez długi czas były narażone na szkodliwe działanie promieni słonecznych: na twarzy, małżowinach usznych, owłosionej skórze głowy, skroniach, kończynach górnych i dolnych. W przypadku raka kolczystokomórkowego skóry aż 80 proc. zmian występuje w obrębie głowy i szyi. Pozostałe 20 proc. pojawia się na kończynach czy tułowiu – wyjaśnia Joanna Konarzewska-Król dyrektor Fundacji Onkologicznej Nadzieja.
Każdego roku liczba pacjentów z niebarwnikowymi rakami skóry rośnie. W 2018 r. według KRN niebarwnikowe raki skóry zdiagnozowano u 14 180 (6795 u mężczyzn i 7385 u kobiet), podczas gdy w 2017 roku było ich 13,5 tys. Eksperci szacują, że niebawem w Polsce co druga osoba po 60 roku życia zachoruje na raka skóry. Wśród nich około 3000 – 3500 tysiąca będą stanowiły osoby z rakiem kolczystokomórkowym skóry.
W przeważającej większości przypadków, zwłaszcza przy wczesnym wykryciu raka kolczystokomórkowego do wyleczenia wystarczy interwencja chirurgiczna. Niestety nie zawsze jest to możliwe lub wystarczające np. ze względu na lokalizację nowotworu lub zaawansowanie choroby.
- Wielu pacjentów zwłaszcza z małych miejscowości czy obszarów wiejskich diagnozowanych jest w zaawansowanym stadium choroby, gdy na interwencję chirurgiczną jest już po prostu za późno. Powodem jest wciąż zbyt niska świadomość społeczna na temat raka kolczystokomórkowego skóry, ograniczenia w dostępie do specjalistów spowodowane pandemią Covid 19 jak i bagatelizowanie zmian przez samych chorych, które w początkowym etapie wyglądają jak niegroźne strupki – zwraca uwagę Joanna Konarzewska Król – Dla takich pacjentów jedyną szansą i nadzieją na życie na chwilę obecną jest immunoterapia systemowa. Dziś tę szansę otrzymali i za to z całego serca pragniemy podziękować.
Komentarze